14 maja 2013
Przygody w Ameryce Południowej 2013
Nie byliśmy w Ameryce Południowej do bliskich do pięciu lat, gdy
zaoferowali nam występ na Lollapallooza w Brazylii i Chile pojawiło się na
naszym biurku. Chcieliśmy grać więcej niż tylko dwa występy Lolla, więc
dodaliśmy festiwal w Argentynie i kilka koncertów (w tym jeden w Limie, Peru, w którym nigdy nie byliśmy
wcześniej). Mieliśmy taki dobry czas, że teraz postanowił podzielić się
wspomnienia, gdy trasa Lex Hives przeszła przez tę
wielką część naszej planety.
Po siedmiu tygodniach w USA, pożegnaliśmy się z Ameryką Północną, a 30 marca
wylądowaliśmy w Ameryce Południowej w Sao Paulo, Brazylia, dokładniej.
Tego wieczoru nasi drodzy przyjaciele Queens
Of The Stone Age zagrali pierwszy koncert po długim czasie
w studiu, nie moglibyśmy tego przegapić, także poszliśmy poza festiwalem. Wysęp
był wspaniały i to
była przyjemność spotkać się z chłopakami ponownie.
Mieliśmy dużo do omówienia po nie widzeniu QOTSA przez chwilę.
Następnej nocy to była nasza kolej, by przejąć scenę. Wystarczy spojrzeć na
ten ogromny tłum.
Otrzymaliśmy miłe
upominki od firmy Sony Brazylia. Ulubione zdobycze Nicka, w końcu
dostał swoją Brazylijską koszulkę do piłki nożnej.
01 kwietnia mieliśmy koncert w Porto Alegre, znowu wielka noc - choć było gorąco
jak w piekle. 2 kwietnia wyjeżdżaliśmy do Buenos Aires, a przynajmniej tak
myśleliśmy...
Ze względu na złą pogodę i najgorszą powódź w Buenos Aires w bardzo długim
czasie, loty zostały odwołane, a tym samym rozpoczął jeden z naszych najgorszych 24
godzinnych okresów wszech czasów. Staraliśmy na
każdy możliwy sposób, aby dostać się do Buenos Aires, a po około 16 z tych 24
godzin spędzonych na lotnisku, w końcu udało nam się dorwać kilka odrzutowców,
aby nas tam zawiozły prawie na czas występu.
3 kwietnia "Co? Czy to prawda? Czy my faktycznie mamy
samolot? Możemy się dostać do Buenos Aires?". Szczęśliwy zespół rockowy i wynajęte pistolety w kształcie i
formie pilotów odrzutowych.
Czy muszę mówić, że występ w Buenos Aires był też cholernie dobry? Nie wydaje mi się. Po
występie, kolacja z QOTSA zmieniła się w imprezę z trzecim zespołem, Pearl Jam.
Dobre czasy innymi słowy! [*Zdjęcia usunięte przez cenzurę*]
6 kwietnia: Przed koncertowy rytuał w Santiago Chile. To był pierwszy. Fantastyczny występ! Czy to ninja złapany na zdjęciu, nie
może być.
Vig z legendą i przyjacielem Hutchem, dźwiękowcem dla QOTSA
i duchowym doradcą wielu.
7 kwietnia, nasz dzień wolny, zostaliśmy zaproszeni do winnicy Casa Del Bosque, pięknie położonej godzinę
drogi od Santiago. Świetny dzień ze świetnym winem i świetnym
jedzeniem. Po lewej widać winiarza Granta Phelpsa.
8 kwietnia przyjechaliśmy do Lima, Peru po raz pierwszy w historii i co za powitanie od fanów! Po paru
wywiadach tej nocy, zabrano nas do restauracji tuż przy morzu, dobre czasy. Hotel był
świetnym miejscem do naładowania baterii na nasz ostatni
koncert w Ameryce Południowej, w trasie Lex Hives.
Powiedziano
nam, że Peruwiańczycy zawsze chcą trochę więcej, więc graliśmy 20 piosenek, które będą pamiętać do końca
życia. Co
to była za wspaniała noc. Gitara Viga potrzebowała po tym zasłużonego odpoczynku.
10 kwietnia.
Poranek dnia podróży do domu, ludzie chcieli sprawdzić starą piramidę, którą
znaleźli pod ścieżką motocrossową, nie tak wiele lat temu, dość
spektakularne. Vig wziął największy aparat, bo
powiedziano mu, że piramidy są cholernie duże. Był także bardzo stary człowiek i bardzo duże kawałki skał.
Dziękujemy
bardzo Ameryko Południowa za przyjście na występy i uczynienie całej podróży
jednej z niezapomnianych! Mam nadzieję że to nie zajmie nam kolejnych
pięciu lat, żeby wrócić.
x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz